sobota, 15 stycznia 2011

KOSMOPOLITANIA. Pierwsze spotkanie. Foto relacja.część 2

 
państwo umarło
 mówię to we wszystkich językach
tych w mózgu
i na zewnątrz
państwo umarło
cieszcie się wraz ze mną

mogą jeszcze w panice
latać po ulicy
poleje się krew
z niejednej potylicy
ale to już jest pewne





państwo umarło
wreszcie to nadeszło!

szczur się nie boi i mogę
poczęstować wiewiórkę
łabędzie nakarmić
i zostawić coś sroce

państwo umarło
lekko zamarznięty staw
mieni się chłodnymi promieniami
przed wschodem

co będzie?
nie wiem
trochę lepiej
może
dobrze...

państwo umarło
ludzie żyją
już się zaczynają domyślać
na kursy chodzą
żeby w innych językach
umieć też czytać

po co było państwo?
nie ma sensu teraz
dociekać
państwo umarło
nawet jeśli
będą się niektórzy wściekać

całuję twoją głowę
nie potrafię ukryć
tej radości
państwo umarło


 witajcie w nieskończoności!
 
taka malutka na czarno

to było cudowne!
okręciła się w kółko!
to było przepiękne
rzuciłyśmy w nią nową świetlówką

przyjechali karetką
ale nie uratowało się dziecko
była taka malutka
z folii włosy wystawały lekko

 miała zawsze najładniejszą skórę
najpiękniejsze bluzki i twarz
tak pięknie zrobioną przez naturę
no i  stamtąd była aż

to było cudowne!
okręciła się w kółko!
o czym ty mówisz
córko?

zawołam mamę!






      
amok na kładce

amok na kładce!
amok na kładce!
ten facet wyrwał
torebkę babce!

wszyscy go gonią
on im ucieka
w przejściową bramę
wpada i znika






 a tłum się wścieka
gdzie jest policja?
gdzie jest straż miejska?
podatki po co?

amok na kładce!
amok na kładce!
ten facet wyrwał
torebkę babce!

i pod wiaduktem liczy
na zęby, buty będzie,
i jeszcze bilet lotniczy
gdziekolwiek...



a głowa pyta
co potem?
co dalej?
i wtem...

amok na estakadzie!
amok na estakadzie!
z nieba wdziera się
rakieta i uderza gdzieś.

odprysk betonu
kilo asfaltu
zwala go z nóg
już nie ma pionu

a umysł ma zwarcie
i co tak drga?
a co tak rzęzi, w cie-
-le , tam, tu?

 

 
niech będzie my

tak boli mnie głowa
muszę wyskoczyć z 2 piętra
wszystko w górze w gruzach
sytuacja była wcześniej napięta
dym i czad
teraz ogień
na parapecie stoję
zaraz skoczę
lecę
nie trwało to długo
noga w lewo
ręka w prawo
druga noga
nie widzę
oko krwią zaszło
czuję w plecach

 jakby ktoś wbił kilof
skąd mogę znać to uczucie?
to coś wstaje
ja nadal pół na pół
trawnik-chodnik
tamto coś idzie
i ma kolor moich spodni
łata na plecach tego czegoś
moją ręką przyszyta
jęczę a wydaje mi się że krzyczę
wreszcie się odwraca
podaję rękę
"- od dzisiaj niech będzie my!
więcej się już nie rzucaj..."
przerzuciło mnie przez plecy
policjant się zatrzymał
zeszliśmy z krawężnika
na brzeg ulicy

 żeby się nie czepiał
i zniknęliśmy za zakrętem
skrótem na róg gdzie początek naszej dzielnicy.
tamto coś wciąga mnie za ręce
po schodach i do domu
dotyka moich książek
zakłada mój szlafrok
cały czas w przedpokoju
leżę
słyszę jak rozmawia przez telefon
zanika światło
jestem gdzie indziej
nie ! nie mogę!


 w to nie wierzę
to twierdza Jebuzytów:
Syjon!



  






   


       

GETTO WALCZY!

   
11 - eksperyment dźwiekowy www.myspace.com/11duo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz