czwartek, 22 maja 2014

Przemysław Strożek: Space is the place. Afrofuturyzm Sun Ra W STULECIE URODZIN



Przemysław Strożek

Space is the place. Afrofuturyzm Sun Ra

 „Stop! Beniek Spinka z IVb klasy,
Radioamator,
Złapał na fali 303
Jazzband z Saturna”

                J. Tuwim, Stop! („Jarmark rymów”, 1934)

            Kto by przypuszczał, że ten fragment satyrycznego utworu Juliana Tuwima był tak naprawdę przepowiednią pojawienia się we współczesnej kulturze niezwykłej osobowości – Sun Ra – pioniera afrofuturyzmu, który uważał, że przybył na ziemię z Saturna wraz ze swą Intergalactic Arkestra, by głosić mitologię Astro-Black. Saturn był dla Sun Ra częścią mitycznej przeszłości i mitycznej przyszłości. Wielokrotnie podkreślał, że społeczeństwo czarnych ludzi pochodzi właśnie z Saturna i głosząc „ewangelię” powrotu za pośrednictwem muzyki Supersonic Jazz, uznawał się za proroka, który ocali świat od wszechobecnego zła, gniewu, frustracji, wojen. W tym kontekście szósta planeta Układu Słonecznego była dla Sun Ra domem, ojczyzną, podobnie, jak dla czarnoskórych niewolników urodzonych w Stanach Zjednoczonych w XIX w. tą ojczyzną była nigdy nie widziana Afryka. Istniała jedynie w ich wyobraźni jako pewne mityczne miejsce harmonii, dobra, równości i sprawiedliwości. Świadomość przymusowego sprowadzenia (czy dokładniej „uprowadzenia”) na Amerykański kontynent pod pretekstem budowy nowoczesnego świata, świadomość wrzucenia w rzeczywistość technologicznego progresu, rodziła poczucie alienacji i odrębności kulturowej, którą w latach dwudziestych XX w. wyrażała twórczość afroamerykańskich literatów i artystów, należących do Harlem Renaissance (Zob. „Lampa” 2011 nr 3). Pisane w latach trzydziestych i czterdziestych pierwsze afroamerykańskie powieści science-fiction (m. in. Black No More Georga Schuylera, 1931; Native Son Richarda Wrighta, 1940) poświęcone były poszukiwaniu prawdziwej tożsamości czarnoskórego społeczeństwa w rodzącej się technokulturze. Owe „bycie innym”, „bycie czarnoskórym” w świecie zdominowanym przez cywilizacyjny postęp zastąpione zostało pod koniec lat 50-tych, właśnie za sprawą Sun Ra, koncepcją „bycia przybyszem nie z tego świata”. Głosząc ideę from outher space zainicjował narodziny afrofuturyzmu, nowego zjawiska we współczesnej kulturze, które zdefiniowane zostanie dopiero w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych.
Termin afrofuturyzm pojawił się po raz pierwszy w rozmowach Marka Dery’ego prowadzonych z afroamerykańskim piszarzem s-f: Samuel R. Delany’em, kulturoznawcami, badającymi społeczność czarnej Ameryki: Gregiem Tate i Tricią Rose. Zostały one opublikowane w rozdziale Black to the future zamieszczonym w książce „Flame and Wars: The Discourse of Cyberculture” (1994). Dery pragnął znaleźć odpowiedź na pytanie: w jaki sposób społeczność czarnej Ameryki bez przeszłości, pozbawiona całkowicie łączności z Afryką, wrzucona w świat technokultury może tworzyć obrazy możliwych przyszłości? Doszedł do wniosku, że Afroamerykanie żyją w ciągłym poczuciu alienacji. Oderwani od swych naturalnych korzeni i wprowadzeni siłą do nowoczesności, żyją w nieustannym koszmarze science-fiction. Przeprowadzał w tym kontekście analogię między uprowadzeniem czarnoskórych do niewoli w XVII w., a tzw. alien abduction –uprowadzaniem ludzi przez istoty pozaziemskie. Uznał, że świadomość życia w rzeczywistości science-fiction była wspólna dla wielu czarnoskórych artystów: Jeśli istnieje afrofuturyzm, należy go szukać w najmniej prawdopodobnych miejscach, z wielu odległych od siebie punktów. Jego echa mogą znajdować się w obrazach Jean-Michela Basquiata, jak Molasses (…), w filmach jak The Brother form Another Planet Johna Saylesa, Born in Flames Lizzie Bordena; w nagraniach, takich jak Electric Ladyland Jimmiego Hendrixa, Computer Games Georga Clintona, Future Shock Herbie Hancocka, Blacktronic Science Berniego Worrella, a także w intergalaktycznym jazzowym big-bandzie Sun Ra, obejmującym wszechświat Arkestra, Parliament-Funkadelic, Dr. Seussian astrofunk i dub reggae Lee „Scratch” Perry’ego. (M. Dery, Flame and Wars…, s. 182). Tych wspólnych „miejsc” podał znacznie więcej, zwracając też uwagę na wspomniane afroamerykańskie powieści science-fiction, komiksy Hardware wykonane przez Milestone Media, jak również m.in. kulturę hip-hop (Grandmaster Flash) i sztukę graffiti nowojorskiego artysty Ramellzee. Afrofuturyzm nie tworzył więc pewnej zamkniętej grupy literacko-artystycznej, ale pewną wspólnotę, która wyrażała się poprzez uchwycenie doświadczeń czarnej rasy w świecie technokultury. Warto jednak zwrócić uwagę, że w swojej znacznej większości owe doświadczenie i kreacja nowych wizji przyszłości, wyrażana była (i jest) poprzez nowe fromy muzyczne, które wprowadzone zostały do współczesnej kultury głównie dzięki afroamerykańskim artystom.
Pierwszym afrofuturystą był w tym sensie Sun Ra, który przybył na Ziemię wraz ze swoją trupą Intergalactic Arkestra, by grać muzykę, której nie było na świecie i za jej pośrednictwem głosić Astro-Black Mitologię. Jej najważniejsze idee zawarł m.in. w słynnym utworze-manifeście Astro-Black, śpiewanym przy eksperymentalnych dźwiękach, łączących w sobie afrykańskie rytmy z awangardową muzyką jazzbandu i sztuką hałasu z ducha Luigiego Russola:

Astro-Black Mitologia
Astro-Wieczna Nieśmiertelność
Astro-Myśl Mistyczny Dźwięk
Astro-Black z Kosmosu
Astro-Naturalność Najciemniejszych Gwiazd
Astro dociera poza gwiazdy
Aż do nieskończonych nieskończoności
Astro-Black Amerykańska
Wszechświat w moim głosie
Wszechświat mówi poprzez zmierzch
Do tych na Ziemi i w Kosmosie
Słuchaj, gdy masz ku temu okazję
Znajdź sobie miejsce wśród gwiazd
Posłuchaj innego świata
Rytmów różnorodność
Harmonia, Równość
Horyzont Melodii
Astro-Black i Cosmo Dark
Astro-Black i Cosmo Dark
Astro-Black i Cosmo Dark  (...)

Astro Black Mitologia odnosiła się więc do takich aspektów jak: nieśmiertelność, nieskończoność, mistycyzm, kosmos, różnorodność, harmonia, równość, zawierając w sobie ponadwyznaniowe przesłanie: „szukajcie a znajdziecie”. Utwór ten miał charakter „dobrej nowiny”, w której Sun Ra nawoływał, by słuchać głosu z innego świata i szukać sobie miejsca wśród gwiazd. Stawiał się w tym kontekście w roli proroka, pragnącego wyrazić wizję lepszego życia na innej planecie za pośrednictwem eksperymentalnej muzyki jazzowej. Astro-Black Mitologia odnosiła się do całkoształtu całkowicie nowej estetyki: Kosmos = Afryka, którą wprowadził do współczesnej kultury. Przejawiała się ona we wszyskich aspektach jego działalności artystycznej: od poezji, manifestów, tekstów piosenek, filmów do niezwykle oryginalnych kolorowych kostiumów noszonych również przez członków jego zespołu „The Arkestra”. Nawiązywały one zarówno do designu staroegipskich strojów, staroegipskich wierzeń (sam przydomek Sun Ra pochodził przecież od egipskiego boga słońca), jak również wyobraźni science-fiction. Egipt i Saturn wpisywały się tym samym w ideę heliocentryzmu Sun Ra, który wielokrotnie odwoływał się do niej w swoich utworach, jak The Sun Myth, Sun Song, tytułując jedną z płyt: The Heliocentric Worlds of Sun Ra (1965), czy w przypadku kształtu instrumentów i kostiumów, które w swym założeniu odwoływały się mitycznej postaci „boga słońca”. Właśnie w rzeczywistości wyobrażeń starożytnego Egiptu dostrzegał Sun Ra najważniejsze historycznie dziedzictwo czarnej społeczności, utracone piękno pierwszej wielkiej cywilizacji czarnej rasy. „Kiedy czarny człowiek rządził ziemią / Faraon siedział na swym tronie / Mam nadzieję, że to rozumiesz” – pisał w jednym ze swoich utworów. W ostatnim zdaniu zwracał więc uwagę na fakt, że należy dokonać rewizji historii czarnoskórych pisaną i ustalaną przez establishment „białych” akademików. Nawiązywał w ten sposób do idei „afrocentryzmu” i słynnej książki afroamerykańskiego badacza George G. M. Jamesa pt. Stolen Legacy [Skradzione dziedzictwo] z 1957 r., w której postawiona została bardzo odważna teza, jakoby: „Grekowie nie byli autorami filozofii starożytnej Grecji, ale mieszkańcy północnej Afryki – potocznie zwani Egipcjanami”.
Astro-Black Mitologia była najważniejszym aspektem kosmologii Sun Ra: kreacją alternatywnych światów przyszłości w kosmosie (Astro) w połączeniu z mitycznym miejscem, jaką była pradawna Afryka i kolebka czarnej cywilizacji – Egipt (Black). Mimo, że idea heliocentryzmu, czy imię, które pochodziło od boga słońca, oraz niezwykle oryginalne kostiumy niewątpliwie wskazywały na staroegipskie wierzenia, Sun Ra przekonywał o swoim kosmicznym pochodzeniu, utrzymując, że przybył na Ziemię z Saturna. Szósta planeta Układu Słonecznego była w jego przekonaniu również kolebką cywilizacji czarnoskórych, miejscem ich pochodzenia. W jednym ze swych wspomnień opisywał pierwszą osobistą wizję „teleportacji” na Saturna, która rzeczywiście (jeśli posłużymy się tu rozważaniami Dery’ego) mogła przywoływać na myśl zjawisko alien abduction, zjawisko „uprowadzenia”: Moje całe ciało zmieniło się w coś innego. (…) nie miałem już postaci człowieka… Znalazłem się na planecie, którą zidentyfikowałem jako Saturn… Teleportowali mnie i znalazłem się z nimi na scenie. Pragnęli ze mną rozmawiać. Mieli tylko malutką antenkę na każdym uchu. Malutką antenkę na każdym z oczu. Mówili do mnie. (…) świat zmierza w stronę kompletnego chaosu (…) Miałem mówić [przez muzykę] i świat będzie mnie słuchał. To mi powiedzieli. Opisana przez Sun Ra wizja „teleportowanego/uprowadzonego” – stała się osnwą filmu Space is the place (1974), do którego napisał scenariusz i muzykę. Stał się on niewątpliwie najważniejszym manifestem kosmologii Sun Ra, zwróconym w stronę poszukiwania tożsamości kulturowej czarnych i odpowiedzi na pytanie, jaką strukturę może mieć wszechświat w kontekście zagadnień przynależności rasowych.
Space is the place otwierała sekwencja, w której Sun Ra znalazł się na na Saturnie wraz ze swoim zespołem „The Arkestra”. Zwiedzając odległą planetę podziwia niezwykły krajobraz (przypominający w pewnym sensie fantazmat Afryki) i zachwycony jego pięknem mówi: Muzyka jest tu zupełnie inna, wibracje są inne, nie jak na planecie ziemi. Planeta Ziemi: dźwięki pistoletów, gniewu, frustracji. Nie ma nikogo na Planecie Ziemi, kogo można zrozumieć. [Ta muzyka] Mogłaby wpłynąć na ich wibracje, na lepsze oczywiście, równość mądrości. Pierwszą rzeczą jaką należy zrobić, to uznać czas za oficjalnie zakończony, będziemy pracować po drugiej stronie czasu. Utworzymy tu kolonię czarnych ludzi. Przeniesiemy ich za pomocą izotopu, teleportacji, transmolekularyzacji, albo teleportujemy całą Planetę dzięki… muzyce. Po tych słowach pojawia się tytuł Space is the Place, a akcja filmu przenosi się w czasie do jednego ze strip clubów, gdzie Sun Ra spotyka się z jego nazdorcą (The Overseer), znanym w kryminalnym światku Chicago. Rozpoczynają grę w karty, kładąc na szalę przyszłość czarnej rasy. Następnie, już w teraźniejszych czasach Sun Ra ląduje ze swym statkiem kosmicznym w Oakland w Kalifornii. Spotyka się tam z młodym społeczeństwem Afroamerykanów i zaczyna głosić „dobrą nowinę” o odległej planecie, gdzie panuje powszechna szczęśliwość, równość i braterstwo. Aranżuje wywiady radiowe, nagrywa album i pragnie zorganizować koncert, które mają mu pomóc w idei „nawrócenia” czarnoskórych, by Ci zgodzili się teleportować na Saturna. Jednak w rzeczywistości nie są oni przygotowani na kosmiczną podróż, ponieważ w społeczności czarnych wciąż jest wielu, dbających o swoje własne interesy, kosztem wspólnego dobra (reprezentuje ich The Overseer). Wkrótce po tym, jak statek kosmiczny Sun Ra opuszcza Ziemię, dokonuje się obraz apokalipsy totalnej i świat zostaje całkowicie zniszczony.
Space is the Place stanowił niewątpliwie prostą alegorię duchowo-społecznej kondycji czarnoskórych Amerykanów, był refleksją nad tym, co oznaczało bycie czarnoskórym we Ameryce do pierwszej połowy lat 70-tych. Podczas spotkania ze społecznością czarnoskórych w urzędzie pracy zapytany przez jedną z kobiet: Skąd mamy widzieć, że nie jesteś jakimś starym hippsem, czy kimś w tym stylu? – odpowiadał: Skąd wiesz, że jestem prawdziwy? Nie jestem prawdziwy. Jestem tak jak Ty. Nie egzystujesz w tej społeczności. Gdyby tak było, Twoi ludzie nie szukali by równych praw. Nie jesteś prawdziwa. Gdybyś była, miałabyś jakikolwiek status wśród narodów świata. Przybywam do was jako mit, ponieważ tym są czarni ludzie. Przybywam ze snu, który czarny człowiek śnił od bardzo dawna. W ten sposób Sun Ra wyraźnie krytykował społeczeństwo amerykańskie, ale nie było to główne założenie filmu. Space is the Place był bowiem przede wszystkim filmem o poszukiwaniu utraconego piękna, utraconej ojczyzny, utraconej wspólnoty, filmem o wyższych duchowych wartościach, które społeczność czarnej Ameryki potrafi wyrazić dzięki muzyce. Wydaje się, że za nadrzędne przesłanie Space is the place oraz całej twórczości Sun ra można uznać wytworzenie takich okoliczności, w których to muzyka „transportuje” czarnych ludzi nie tylko w mityczne rejony jedności rasowej, ale przede wszystkim w wyższy stopień świadomości i ezgystencji.
O funkcji muzyki, jako rzeczywistości science-fiction, a dokładniej sonic-fiction (dźwiękowej-fikcji) charakterystycznej dla czarnoskórych artystów, pisał inny z teoretyków afrofuturyzmu: Kodwo Eshun w książce More brilliant than Sun. Adventures in Sonic Fiction (1997). Wydaje się, że był on jednym z wyznawców Sun Ra, którego kosmologię traktowano w rzeczywistości w znacznej mierze raczej z przymrużeniem oka, jako typowo narkotyczne halucynacje. Eshun traktował jednak przesłanie Sun Ra bardzo poważnie. Uznawał, że kultura czarnoskórych zwiera serię tzw. machinic techniques, które stanowią ekspresję zsyntetyzowanej natury afrykańskiej diaspory, wyrażającą się głównie poprzez muzykę, a nie obrazy i literaturę. Do owych techniques należą m.in. digital sound machines (digitalne maszyny do tworzania dźwięku), będące efektem „rematerializacji”, do której dąży czarna kultura. Eshun nawoływał więc, by całkowicie odrzucić humanistyczne (człowiecze) koncepcje czarnej podmiotowości i czarnej muzyki. Te wyobrażenia powinny zostać zastąpione przez postać czarnoskórego, jako posthuman cyborg. Eshun odwoływał się w ten sposób do pytań, które tak wyraźnie w swojej twórczości stawiał Sun Ra: „Kim jestem? Czy jestem jeszcze człowiekiem, czy może kimś zupełnie innym? Czy kiedykolwiek byłem człowiekiem? Gdzie jest mój dom? Czy mogę wrócić do domu, czy mogę dotrzeć do innego miejsca?”.
Koncepcje afrofuturyzmu bazowały w zasadzie przede wszystkim na wszechobecnym poczuciu alienacji czarnej rasy w świecie technokultury. W niedługim czasie od pierwszych wystąpień Sun Ra jako proroka Astro Black zaczęły rodzić się coraz to nowe koncepcje bycia from outher space. Rozprzestrzeniały się na coraz to nowe gatunki muzyczne. Najbliższym echem Astro Black była twórczość Georga Clintona Parlament Funkadelic oraz idea Mothership Connection (1975). Wyrażała się ona w rzeczywistości podróży intergalaktycznych statkiem kosmicznym funkowych Afronautów, lądującego w postindustrialnych przestrzeniach miejskich gett Ameryki, by oferować kosmiczny transport czarnych społeczności do pozaziemskich światów. Płytę Mothership Connection otwierał utwór P-Funk (Wants to Get Funked Up), który rozpoczynał się słowami: Dobry wieczór. Nie próbuj regulować odbiornika, nie przestał działać. Przejęliśmy kontrolę, abyś mógł uczestniczyć w tym wyjątkowym widowisku. Clinton wraz z the Afronauts przejęli w ten sposób kontrolę nad mass mediami, aby przekazać naszemu światu wiadomość o swojej funkowej misji wyzwolenia czarnego społeczeństwa. Podobnie jak Sun Ra w Space is the Place, wylądował ze swoją trupą Parliament Funkadelic na Ziemi, by wieszczyć za pośrednictwem muzyki hasła równości, jedności i harmonii ras, w tym przypadku jako „Mothership Connection”, związana z ideą podróży międzyplanetarnych, symbolizująca ideę „powrotu” do mitycznego miejsca dla czarnoskórych.
Estetyka afrofuturyzmu łączyła się ściśle z wykorzystywaniem przestrzeni kosmosu, rzeczywistości odległych planet do formułowania różnorodnych koncepcji bycia czarnoskórym, jako kogoś from outer space. W tym kontekście warto też zwrócić uwagę na kulturę hip-hop i na okładkę To the East, Blackwards X Clan, przedstawiającą różowego Cadillaca, otoczonego gwiazdami oraz postaciami słynnych czarnoskórych męczenników; czy jeszcze dosadniej – na płytę Fear of a Black Planet Public Enemy. Warto jednak zaznaczyć, że na innym biegunie tych afrofuturystycznych wyobrażeń z ducha Sun Ra znajdowały się wizje kolektywu muzyki elektronicznej z Detroit – Drexciya (1997). Nawiązywały one w swej estetyce nie do odległych planet, jako mitycznego miejsca czarnoskórych, ale do mitu zbliżonego do Atlantydy. Ich muzyka electro miała odzwierciedlać rzeczywistość afrykańskiej społeczności, rzekomo funkcjonującej na dnie Oceanu Atlantyckiego: Black Atlantis. Jej fundatorami były nienarodzone dzieci afrykańskich kobiet wyrzucanych za burtę statków z niewolnikami w XVII w. Urodzone w wodzie nie potrzebowały powietrza, by móc oddychać i egzystować na dnie Atlantyku, stając się następnie fundatorami futurystycznej podwodnej cywilizacji. Drexciya stworzyli w ten sposób z głębin Oceanu nowe mityczne miejsce, które łączyło starożytne wyobrażenia Atlantydy z wizjami nowoczesnego społeczeństwa czarnych, wciąż żyjącego w świadomości całkowitej alienacji.

Afrofuturyzm Sun Ra, Clintona & Parliament Funkadelic, czy Drexciya związany był niewątpliwie z poszukiwaniem tożsamości czarnoskórych w rzeczywistości polityczno-społecznej Stanów Zjednoczonych. Poszukiwanie własnego domu, pewnej wspólnoty, przynależności do społeczeństwa, w tym przede wszystkim świadomość pozbawienia poczucia przynależności narodowej kształtowały ogólnoafroamerykańskie kreacje mitycznych miejsc dla czarnych, w których centralną rolę odgrywała przestrzeń kosmosu, odległych planet. W przypadku twórczości afrofuturystów pojawiały się takie miasta jak: Nowy Jork, New Jersey, Filadelfia, Oakland, Detroit, od których uciekali w najróżniejsze międzygalaktyczne podróże w stronę nowych, odległych światów. Warto jednak zaznaczyć, że równolegle do afrofuturyzmu, funkcjonującego głównie jako doświadczenie czarnej Ameryki w świecie technokultury, powstawały podobne koncepcje w muzyce afrykańskiej diaspory, żyjącej poza Stanami Zjednoczonymi, w tym: na Jamajce. Jedna z owych koncepcji zawierała się w eksperymencie muzycznym, który przyjął nazwę „dub” i stał się niezwykle ważnym afrofuturystycznym zjawiskiem rozwijanym na przedmieściach Kingston w przestrzeniach Black Ark Studios Lee „Scratch” Perry’ego. Dlatego też, podobnie jak twórczość Sun Ra, zasługuje na oddzielne omówienie w kontekście kosmopolitycznych idei futuryzmu i poszukiwań łączności Afryki z rzeczywistością science-fiction, czy też, dokładniej mówiąc (za Eshunem) – sonic-fiction.    (C) Marcin Pryt "Sun Ra Over Africa" 2011

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz