sobota, 11 czerwca 2011

Abram Cytryn poeta z łódzkiego getta





BOLEŚĆ

Wżarł się we mnie ból i tłoczy.
Zrósł się ze mną za pan brat.
Obłęd tępy oczy mroczy
I wiruje cały świat.
Żar boleści duszę pieści.
Wtłoczył mnie w czerń plugawą.
Spity żółcią idę w mrok.
Dynamo - serce jaźń bezcześci
I szaleje dziki wzrok.
Brudem życia pomazany
Wrze myślami ducha ul.
Idę w mroki obłąkany.
Idzie ze mną ból.
Wrósł się we mnie korzeniami,
Pije soki z źródeł życia,
Rwie psyche kawałami.

Wżarł się we mnie ból i tłoczy,
Zrósł się ze mną za pan brat.
Obłęd tępy oczy mroczy
I wiruje cały świat.
Wbił się we mnie gorzką mocą,
Wtłoczył duszę w ciemne mroki.
Myśli rojne umysł grzmocą,
Wrą burzliwe jak potoki.
I bólowi duszą zdany
Grzęznę w mym żywocie.
Żółcią gorzką tępo schlany
Ginę w martwym błocie.
Wgryzł się we mnie ból i tłoczy,
Topi ostrze w żywej ranie.
Krew mej psyche falą broczy,
Że zatacza się pijanie.

Wżarł się we mnie ból i tłoczy,
Zrósł się ze mną za pan brat.
Obłęd tępy oczy mroczy
I wiruje cały świat.
Wbił się we mnie gorzką mocą,
Wtłoczył duszę w ciemne mroki.
Myśli rojne umysł grzmocą,
Wrą burzliwe jak potoki.
Topi ostrze ból pudowy,
Serce w łunie gorze.
Korzeń wychlał sok mój zdrowy.
Któż tę rozpacz zmoże?
Oplatała mnie zawile,
Siecią poplątaną.
Krew nie pędzi zdrowo w żyle,
Za chwilę tętna staną.

Wżarł się we mnie ból i tłoczy,
Zrósł się ze mną za pan brat.
Obłęd tępy oczy mroczy
I wiruje cały świat.
Wbił się we mnie gorzką mocą,
Wtłoczył duszę w ciemne mroki.
Myśli rojne umysł grzmocą,
Wrą burzliwe jak potoki.
I przygniata swym brzemieniem -
Łuna krwawa w sercu gorze,
Obejmuje jaźń płomieniem,
Wre i kipi uczuć morze.
To ci dźwigam ja  pan, brata,
To ci dźwigam błędny zwał.
Szarpie duszę myślą kata
Obłąkany, dziki szał.

Wżarł się mnie ból i tłoczy,
W mózgu wrze szaleńczy śmiech,
Grom za gromem już się toczy,
Pieni się burzliwa krew.
Gna mnie wicher w bezkres głuchy,
Tam gdzie ciemna, ciemna głąb.
Niech mnie porwą czarne duchy -
Myśli poplątanych kłąb.
I rozpalił ogień żyły,
Porwał duszę w wrący szał,
Sam sobie i sam niemiły
Po mordzie bym głucho prał.
Zapaliłbym wokół świat
Ogniem mej boleści.
Patrzcie! Idzie niemy kat,
Duszę mą bezcześci.
Podsyca go szatan wiernie,
Gna go w przepaść, chuć.
Zabij ból! Nie łykaj cierni,
Lepiej rozpacz rzuć!

MIŁOŚĆ
Nie kochałem, nie całowałem, nie grzeszyłem
Do żadnej jeszcze czułych słówek nie mówiłem,
Pieszczę jeno w duszy obraz jak marzenie,
I słodko przeżywam obopólne zbliżenie.
Niech ci będzie na imię Miłosna,
Miej zapach upojny kwiatu róży,
Wyglądaj ślicznie jak sama wiosna,
Która krew w żyłach mych burzy.
                         
                   * * *
Móc się wgryźć, jeść, jeść
Miód, chleb, chleb, miód.
Racja jest, hurra, wieść.
Głód, smród, smród, głód.
Roiło się to w pustej głowie.
Lecącej to w prawo to w lewo.
Tysiące szpileczek, całe mrowie.
Łamało przeżarte drzewo.
Wszystkie soki z niej odeszły,
Wszystka krew prawie uciekła.
Wszystkie myśli w nicość przeszły,
Jedna tylko krwawo piekła.
Ulicą szła szczerbata hydra.
Z dwoma płonącymi ślepiami,
Ulicą szła powoli klepsydra*
Miêdzy dwoma murami
 

                    

 
 
 

Ściskam pióro, w słowach się duszę,
Ale pisać muszę!
O, męko moja, o, życie moje,
O, wieczne niepokoje.
A może tak? A może siak?
Jestem jak raniony ptak.
Chcę wzlecieć, nie mogę.
Ale przecież wyraźnie widzę mą drogę.
Przez doły, przez góry, przez chmury
Jak ptak srebrnopióry
Wzlecę.
 
 
 
Czy słyszysz, jak grzmią armaty?
Jak wzbiera w potędze huk,
Aż drżą gettowe kraty,
Że zmiłuj, zmiłuj się Bóg!
To zbrojne idą narody,
To święta bluzga krew
I gra niewolnym dla osłody
Armatni śpiew.
Dudnią grzmoty radosne,
Ponure odgłosy słów -
My! Zwiastujemy Wiosnę!-
Wolność zaświta znów!
 

1 komentarz: